wtorek, 17 stycznia 2017

3

Kwiaty które dostałam od tego człowieka znalazły się w koszu na śmieci. Nie chcę od niego niczego. Oprócz świętego spokoju. Usiadłam na krześle i popatrzyłam w krajobraz za oknem. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, podskoczyłam ze strachu, drżącymi rękami wzięłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
 
- Mama? - spytałam sama siebie zdziwiona - Halo? - odebrałam
- Cześć Fabi, co u ciebie słychać?
- Cześć mamo, u mnie wszystko dobrze, a co u Ciebie?
- Ciągle praca i praca. Córcia weszłam dzisiaj na twój dziennik elektroniczny. Czemu nie jesteś dzisiaj w szkole?
- Ummm... - zaczęłam - Dostałam dzisiaj miesiączkę i źle się czułam
- Fabienne, wszystko u ciebie w porządku? Masz dziwny głos
- Tak mamo, jest okey. Tylko tęsknię za wami - głos mi się łamał
- Ja też za wami tęsknię - wyczułam, że się uśmiecha - Postaram się niedługo przyjechać do domu.
- Mamo mam pytanie...
- Co? Już nie masz pieniędzy? - zaśmiała się
- Nie mamuś, mam pieniądze. Ale... Mogłabym pojechać z Olivią i Ashley na wakacje na kilka dni?
- Z Ashley? - zapytała zdziwiona
- Wczoraj z dziewczynami zrobiłyśmy sobie babski wieczór i...
- I dlatego dzisiaj nie poszłaś do szkoły?
- Poniekąd... To jak mogę?
- Jesteś dorosła, oceny w szkole masz znakomite, prawie 100% frekwencji na zajęciach... - mama zaczęła wyliczać - Więc możecie jechać. A dokąd?
- Jeju dzięki  mamo! - na mojej twarzy pojawił się uśmiech  - Floryda.
- Kochanie muszę już kończyć. Mam ważny telefon. Odezwę się później.
- Mamo! - krzyknęłam zanim się rozłączyła - Kocham Cię
- Ja ciebie też Fabi.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Byłam zadowolona z telefonu od mamy. Ona w przeciwieństwie do taty martwi się o mnie. Dzwoni co jakiś czas i pyta czy wszystko w porządku w domu i u mnie. Na okrągło śledzi moje wyniki w szkole, wysyła mi prezenty z Europy. Ale nie robi nic żeby spędzić ze mną więcej czasu. Chociaż pociesza mnie fakt, że jest lepsza od ojca. Pamiętam jak trzy lata temu byłam w szpitalu. Byłam w śpiączce kilka dni. Kiedy się obudziłam koło mojego łóżka oprócz Olivii i Briana siedziała mama. Byłam zdziwiona , że przyleciała do Nowego Jorku. Do mnie. Brat potem opowiadał mi, że jak tylko zadzwonili do niej ze szpitala z wiadomością co się stało, mama zrezygnowała z kilku bardzo ważnych spotkań i przyleciała do mnie. Ojciec nawet nie zainteresował się moim zdrowiem. Jak zawsze, miał to gdzieś. Cieszy mnie też to, że mama lubi Olivię, mój ojciec jej nienawidzi. Uważa, że Olivia nie jest odpowiednim towarzystwem dla mnie. Ciocia Sara była opiekunką moją i Briana. Kiedy rodzice pracowali w Ameryce często przesiadywali do późna w firmie. Ciocia Sara nie mogła z nami siedzieć całą noc, ponieważ sama miała rodzinę i małe dzieci. Dlatego często zabierała nas do siebie do domu, albo przyprowadzała swoje dzieci do nas. Tym sposobem poznałam Olivię. Znamy się od dziecka i wiemy o sobie wszystko. Była ze mną zawsze kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Ona, Brian i Ashley. 
Pomysł wyjazdu na Florydę narodził się wczoraj wieczorem. Ja i Ashley byłyśmy bardzo chętne na wyjazd, natomiast Olivia niezbyt. Chodziło jej o to, że nie ma pieniędzy na wyjazd. Po śmierci mojej siostry, ciocia Sara zrezygnowała z dalszej opieki nad dziećmi. Założyła mały osiedlowy sklepik, który nie przynosił zbyt wielkich zysków. Na dodatek jej ojciec kilka lat temu stracił pracę i od tego czasu cały czas pije. Ja dzięki pieniądzom moich rodziców mogłam sobie pozwolić na wyjazdy za granicę, zawsze zabierałam ze sobą Oli. Jesteśmy jak siostry i nie jest dla mnie problemem zapłacenie również za nią. 

- Fabi, czemu nie zrobiłaś nic na obiad? - moje zamyślania przerwał głos mojej przyjaciółki 
- Przecież niedawno zjadłaś śniadanie - spojrzałam na nią 
- Kićka spójrz na zegarek. Jest po 14. Zawsze po 14 jem obiad. 
- Jeju przepraszam... Zasiedziałam się i straciłam rachubę czasu...
- Okey Fabienne. Ja i tak zaraz muszę wracać do domu. Fabi, ja nie jadę z wami na Florydę 
- Dlaczego?! - spojrzałam na nią 
- Alan cały czas choruje, mama nie ma teraz pieniędzy. A nie chcę żebyś znowu płaciła za mnie. 
- Oli daj spokój. Jesteśmy siostrami. Bez ciebie nigdzie nie pojadę. 
- Tylko twoi rodzice będą znowu gadać... 
- Dzisiaj dzwoniła mama - uśmiechnęłam się - powiedziałam jej o naszym pomyśle. Od razu zapytała czy jadę z tobą i Ashley. Moja mama cię lubi, a moim ojcem się nie przejmuj. Jedziesz i koniec dyskusji. 
- Ale... 
- Olivio Claro Brown! - krzyknęłam - Za 2 dni jedziemy na tydzień na Florydę na super wakacje! Idź do domu i zacznij się pakować!  
- Boże! - zrobila zdziwioną minę - Ty umiesz krzyczeć! - zaśmiała się a ja razem z nią - Jesteś najlepszą przyjaciółką Fabi - przytuliła mnie
- Staram się 
- Okey idę do domu, najwyżej spotkamy się później. 

Kiedy Olivia wyszła z mojego domu, zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na swój salon. Wyglądał okropnie, brudne naczynia, pełno okruszków po jedzeniu. Niestety trzeba to wszystko posprzątać. Nienawidzę tego ale nie mam innego wyjścia przecież nie chcę mieszkać na wysypisku śmieci, a mój dom powoli zaczyna owe miejsce przypominać.

Dźwięk sms. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą.

Od: Conrad :3 
Siema ślicznotko ;) 

Do: Conrad :3
Cześć :) 

Od: Conrad :3
Jak zawsze wylewna Fabienne :D Przejdę do sedna sprawy, mam dwa bilety na mecz w sobotę. Idziesz ze mną? 

Do: Conrad :3
W tą sobotę? :( W czwartek jadę z dziewczynami na wakacje :/

Od: Conrad :3 
Ehh no szkoda, pójdę z Angie ;) Do zobaczenia, zadzwonię jeszcze

Do: Conrad :3 
Cześć. 

Od: nieznany 
Nie spotykaj się z nim. Jesteś tylko moja. 


 Rzuciłam telefon na kanapę i zaczęłam sprzątać mieszkanie.



 ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



- Olivia, masz całą szafę ubrań. Wsadź już coś do tej walizki! - krzyknęłam siedząc na łóżku przyjaciółki

Jutro rano mamy samolot na Florydę. Oli ma niecałe siedem godzin żeby się spakować a jest w punkcie wyjścia. Siedzi przodem do szafy i szuka wzrokiem jakiegokolwiek ubrania które nadaje się na wakacje.
- Fabienne nie mam ubrań - powtórzyła po raz setny - pomóż mi. - zaśmiałam się
- Posuń się. - usiadłam koło niej. 
Teraz razem siedziałyśmy przed jej szafą i patrzyłyśmy na nią. 
- Conrad się odezwał? - spojrzała na mnie
- Czy chcę z nim iść na mecz, ale wtedy będę z wami na wakacjach.  Weźmie Angie. 
- Chuj. - skwitowała - Miej wylane na niego. Mam być szczera Fabi? 
- Jeśli twoja szczerość będzie bolała to nie.
- Nic z tego nie będzie. On cie nie kocha Fabienne
- Prosiłam o coś... 
- Fabi, a może poznasz kogoś na Florydzie? 
- Wątpię... Zawsze koło ciebie kręci się mnóstwo facetów - zaśmiałam się 
- Koło Ciebie tak samo 
- Bo ja stoję koło ciebie - razem się zaśmiałyśmy. 

Nagle naszą rozmowę przerwał odgłos mojego telefonu. Momentalnie odebrałam nawet nie patrząc na nazwę kontaktu. Podejrzewałam, że dzwonił Conrad. Zmarszczyłam brwi.
-Halo? ... Halo? ... - cisza
-Kto to?- zapytała Olivia
-Nie wiem, pomyłka - mruknęłam rozłączając się.
Byłam zawiedziona, że to nie ten kogo się spodziewałam. Chwilę później telefon znów zadzwonił i ponownie odebrałam. To samo. Kolejny głuchy telefon.W mojej głowie zaświeciła się lampka, że dzwoni ten psychopata. Cały czas do mnie pisze, zostawia w moim domu kwiaty. Ale nigdy nic innego.
-Wszystko w porządku? - zapytała. 
Musiałam przyznać, że ta sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi. Telefon nie przestawał dzwonić ale po drugiej stronie nikt się nie odzywał. Ze zdenerwowania wyłączyłam telefon najwyraźniej nie wiedząc co dalej zrobić. Myślałyśmy, że to się skończy, jednak po około pięciu minutach zadzwonił telefon znajdujący się w naszym pokoju. Momentalnie wymieniłyśmy się spojrzeniami. Przez chwilę siedziałyśmy jak sparaliżowane nie bardzo wiedząc jak postąpić. Zawsze mogłyśmy się mylić i to mogła być faktycznie jakaś głupia zabawa dzieciaków.
Moja przyjaciółka widocznie znudzona całą tą sytuacją podniosła słuchawkę.
-Halo? - wyraźnie słyszałam jak jej głos zadrżał gdy wypowiedziała to słowo.
Chwilę się nie odzywała dlatego przez myśl mi przeszło, że to może jej brat albo Max.
-Słucham?
Gdy powtórzyła od razu przymknęłam powieki i usiadłam na swoim łóżku.
-Słuchaj, jeszcze raz tu zadzwonisz a się z tobą rozprawię - warknęła Olivia i odłożyła słuchawkę z hukiem.
Spojrzałam na dziewczynę z przerażeniem.
-Spokojnie, to zapewne jakiś kretyn się nudzi - westchnęła podnosząc się z łóżka i kierując się do łazienki.
Chciałam wierzyć w jej słowa, jednak życie nauczyło mnie, że wszystko co cię niepokoi ma jakieś uzasadnienie. Ta sytuacja miała. I to bardzo dobre uzasadnienie w postaci psychopaty.

Zapadła noc. Przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć a gdy w końcu mi się to udało, obudziłam się od razu po godzinie. Nigdy nie lubiłam spać w sama, miałam wrażenie, że nie jestem wtedy bezpieczna. Przetarłam dłonią oczy zła sama na siebie, że nie mogę chociaż raz się uspokoić i odpocząć od tej całej sytuacji i od czarnych myśli. Wtem do moich uszu dobiegł odgłos pukania.   Momentalnie obleciał mnie strach. Uznałam, że jeśli nie będę się ruszać ani wydawać żadnych dźwięków obecności, intruz odpuści i odejdzie. Bałam się, zwłaszcza, że nie było przy mnie Olivii ani Ashley. Nie miałam jak zadzwonić do niej bo zostawiłam telefon u niej w domu.
Odetchnęłam powoli licząc do dziesięciu. Ostatnio przyjęłam tę metodę jako mój sposób na uspokojenie się. Gdy doszłam do dziesięciu, pukanie ustało. Najciszej jak tylko mogłam wstałam z łóżka i na palcach udałam się do drzwi. Otwierając drzwi rozejrzałam się ostrożnie po zupełnie pustym korytarzu. Ktokolwiek to był umiał się szybko przemieszczać. Zamknęłam drzwi na zamek. Wróciłam do pokoju. W tamtej chwili mogłam śmiało powiedzieć, że serce stanęło mi z przerażenia. Nie byłam sama. Ktoś był w moim domu.  Zostało mi jedno. Uciekać.
Ruszyłam biegiem do drzwi wejściowych i otworzyłam je. Zaczęłam biec  po schodach w dół uważnie nasłuchując mojego prześladowcę. Nie myliłam się, biegł za mną. Byłam zbyt przerażona by się odwrócić, mogło to też zaognić całą sytuację. Mogłam śmiało wywnioskować iż napastnikiem był mężczyzna. Nagle mój prześladowca złapał mnie za rękę pchną mnie na ścianę i przygwoździł swoim ciałem. Zasłonił moje usta ręką. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy która była zakryta szalikiem. Myślałam, że moje stanie mi serce byłam przerażona. 
- Moja kochana Fabienne - powiedział ochrypłym głosem - w końcu się widzimy. Nie mogłem się doczekać tej chwili, już niedługo będziemy razem. - wyszeptał do mojego ucha - Udanych wakacji kochanie. Pamiętaj, że masz być grzeczna, ja wszystko widzę. - pocałował mnie po czym mnie puścił i uciekł. 
Stałam przerażona na korytarzu, nadal oparta o ścianę i bałam się zrobić jakikolwiek ruch. Dopiero po chwili, kiedy pierwsze przerażenie minęło pobiegłam do mieszkania. Zakluczyłam drzwi na wszystkie zamki i oparłam się o nie. 

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się jak oparzona z podłogi. Musiałam zasnąć, nawet nie wiedziałam kiedy. Spojrzałam na zegar wiszący w przedpokoju 4:30. Wstałam z podłogi i zaglądając przez judasz zobaczyłam stojące tam Ashley i Olivię. Otworzyłam im drzwi i wpuściłam do środka. Spojrzały na mnie jak na przybysza z innej planety. 
- Fabienne co się stało? - zapytała przerażona Olivia 
- Nic - odpowiedziałam 
- Fabi powiedz nam, wyglądasz jak wystraszony wypłosz. Znowu miałam atak lęków? 
- W nocy ktoś był w moim domu... Tak mi się wydawało. - skłamałam - Poszłam sprawdzić wszystkie pomieszczenia i zamknęłam drzwi na wszystkie zamki... Musiałam zasnąć tutaj na podłodze...
- Fabi weź spakuj leki - powiedziała Ashley - martwię się o ciebie. Może nie pojedziemy...
- NIE! - krzyknęłam - Jedziemy, to mają być najlepsze wakacje.

3 komentarze: