Kwiaty
które dostałam od tego człowieka znalazły się w koszu na śmieci. Nie
chcę od niego niczego. Oprócz świętego spokoju. Usiadłam na krześle i
popatrzyłam w krajobraz za oknem. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz
będzie wyglądało moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego
telefonu, podskoczyłam ze strachu, drżącymi rękami wzięłam telefon i
spojrzałam na wyświetlacz.
- Mama? - spytałam sama siebie zdziwiona - Halo? - odebrałam
- Cześć Fabi, co u ciebie słychać?
- Cześć mamo, u mnie wszystko dobrze, a co u Ciebie?
- Ciągle praca i praca. Córcia weszłam dzisiaj na twój dziennik elektroniczny. Czemu nie jesteś dzisiaj w szkole?
- Ummm... - zaczęłam - Dostałam dzisiaj miesiączkę i źle się czułam
- Fabienne, wszystko u ciebie w porządku? Masz dziwny głos
- Tak mamo, jest okey. Tylko tęsknię za wami - głos mi się łamał
- Ja też za wami tęsknię - wyczułam, że się uśmiecha - Postaram się niedługo przyjechać do domu.
- Mamo mam pytanie...
- Co? Już nie masz pieniędzy? - zaśmiała się
- Nie mamuś, mam pieniądze. Ale... Mogłabym pojechać z Olivią i Ashley na wakacje na kilka dni?
- Z Ashley? - zapytała zdziwiona
- Wczoraj z dziewczynami zrobiłyśmy sobie babski wieczór i...
- I dlatego dzisiaj nie poszłaś do szkoły?
- Poniekąd... To jak mogę?
-
Jesteś dorosła, oceny w szkole masz znakomite, prawie 100% frekwencji
na zajęciach... - mama zaczęła wyliczać - Więc możecie jechać. A dokąd?
- Jeju dzięki mamo! - na mojej twarzy pojawił się uśmiech - Floryda.
- Kochanie muszę już kończyć. Mam ważny telefon. Odezwę się później.
- Mamo! - krzyknęłam zanim się rozłączyła - Kocham Cię
- Ja ciebie też Fabi.
Rozłączyłam
się i odłożyłam telefon na stolik. Byłam zadowolona z telefonu od mamy.
Ona w przeciwieństwie do taty martwi się o mnie. Dzwoni co jakiś czas i
pyta czy wszystko w porządku w domu i u mnie. Na okrągło śledzi moje
wyniki w szkole, wysyła mi prezenty z Europy. Ale nie robi nic żeby
spędzić ze mną więcej czasu. Chociaż pociesza mnie fakt, że jest lepsza
od ojca. Pamiętam jak trzy lata temu byłam w szpitalu. Byłam w śpiączce
kilka dni. Kiedy się obudziłam koło mojego łóżka oprócz Olivii i Briana
siedziała mama. Byłam zdziwiona , że przyleciała do Nowego Jorku. Do
mnie. Brat potem opowiadał mi, że jak tylko zadzwonili do niej ze
szpitala z wiadomością co się stało, mama zrezygnowała z kilku bardzo
ważnych spotkań i przyleciała do mnie. Ojciec nawet nie zainteresował
się moim zdrowiem. Jak zawsze, miał to gdzieś. Cieszy mnie też to, że
mama lubi Olivię, mój ojciec jej nienawidzi. Uważa, że Olivia nie jest
odpowiednim towarzystwem dla mnie. Ciocia Sara była opiekunką moją i
Briana. Kiedy rodzice pracowali w Ameryce często przesiadywali do późna w
firmie. Ciocia Sara nie mogła z nami siedzieć całą noc, ponieważ sama
miała rodzinę i małe dzieci. Dlatego często zabierała nas do siebie do
domu, albo przyprowadzała swoje dzieci do nas. Tym sposobem poznałam
Olivię. Znamy się od dziecka i wiemy o sobie wszystko. Była ze mną
zawsze kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Ona, Brian i Ashley.
Pomysł
wyjazdu na Florydę narodził się wczoraj wieczorem. Ja i Ashley byłyśmy
bardzo chętne na wyjazd, natomiast Olivia niezbyt. Chodziło jej o to, że
nie ma pieniędzy na wyjazd. Po śmierci mojej siostry, ciocia Sara
zrezygnowała z dalszej opieki nad dziećmi. Założyła mały osiedlowy
sklepik, który nie przynosił zbyt wielkich zysków. Na dodatek jej ojciec
kilka lat temu stracił pracę i od tego czasu cały czas pije. Ja dzięki
pieniądzom moich rodziców mogłam sobie pozwolić na wyjazdy za granicę,
zawsze zabierałam ze sobą Oli. Jesteśmy jak siostry i nie jest dla mnie
problemem zapłacenie również za nią.
- Fabi, czemu nie zrobiłaś nic na obiad? - moje zamyślania przerwał głos mojej przyjaciółki
- Przecież niedawno zjadłaś śniadanie - spojrzałam na nią
- Kićka spójrz na zegarek. Jest po 14. Zawsze po 14 jem obiad.
- Jeju przepraszam... Zasiedziałam się i straciłam rachubę czasu...
- Okey Fabienne. Ja i tak zaraz muszę wracać do domu. Fabi, ja nie jadę z wami na Florydę
- Dlaczego?! - spojrzałam na nią
- Alan cały czas choruje, mama nie ma teraz pieniędzy. A nie chcę żebyś znowu płaciła za mnie.
- Oli daj spokój. Jesteśmy siostrami. Bez ciebie nigdzie nie pojadę.
- Tylko twoi rodzice będą znowu gadać...
-
Dzisiaj dzwoniła mama - uśmiechnęłam się - powiedziałam jej o naszym
pomyśle. Od razu zapytała czy jadę z tobą i Ashley. Moja mama cię lubi, a
moim ojcem się nie przejmuj. Jedziesz i koniec dyskusji.
- Ale...
-
Olivio Claro Brown! - krzyknęłam - Za 2 dni jedziemy na tydzień na
Florydę na super wakacje! Idź do domu i zacznij się pakować!
-
Boże! - zrobila zdziwioną minę - Ty umiesz krzyczeć! - zaśmiała się a
ja razem z nią - Jesteś najlepszą przyjaciółką Fabi - przytuliła mnie
- Staram się
- Okey idę do domu, najwyżej spotkamy się później.
Kiedy
Olivia wyszła z mojego domu, zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na
swój salon. Wyglądał okropnie, brudne naczynia, pełno okruszków po
jedzeniu. Niestety trzeba to wszystko posprzątać. Nienawidzę tego ale
nie mam innego wyjścia przecież nie chcę mieszkać na wysypisku śmieci, a
mój dom powoli zaczyna owe miejsce przypominać.
Dźwięk sms. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą.
Dźwięk sms. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą.
Od: Conrad :3
Siema ślicznotko ;)
Do: Conrad :3
Cześć :)
Od: Conrad :3
Jak zawsze wylewna Fabienne :D Przejdę do sedna sprawy, mam dwa bilety na mecz w sobotę. Idziesz ze mną?
Do: Conrad :3
W tą sobotę? :( W czwartek jadę z dziewczynami na wakacje :/
Od: Conrad :3
Ehh no szkoda, pójdę z Angie ;) Do zobaczenia, zadzwonię jeszcze
Do: Conrad :3
Cześć.
Od: nieznany
Nie spotykaj się z nim. Jesteś tylko moja.
Rzuciłam telefon na kanapę i zaczęłam sprzątać mieszkanie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się jak oparzona z podłogi. Musiałam zasnąć, nawet nie wiedziałam kiedy. Spojrzałam na zegar wiszący w przedpokoju 4:30. Wstałam z podłogi i zaglądając przez judasz zobaczyłam stojące tam Ashley i Olivię. Otworzyłam im drzwi i wpuściłam do środka. Spojrzały na mnie jak na przybysza z innej planety.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Olivia, masz całą szafę ubrań. Wsadź już coś do tej walizki! - krzyknęłam siedząc na łóżku przyjaciółki
Jutro
rano mamy samolot na Florydę. Oli ma niecałe siedem godzin żeby się
spakować a jest w punkcie wyjścia. Siedzi przodem do szafy i szuka
wzrokiem jakiegokolwiek ubrania które nadaje się na wakacje.
- Fabienne nie mam ubrań - powtórzyła po raz setny - pomóż mi. - zaśmiałam się
- Posuń się. - usiadłam koło niej.
Teraz razem siedziałyśmy przed jej szafą i patrzyłyśmy na nią.
- Conrad się odezwał? - spojrzała na mnie
- Czy chcę z nim iść na mecz, ale wtedy będę z wami na wakacjach. Weźmie Angie.
- Chuj. - skwitowała - Miej wylane na niego. Mam być szczera Fabi?
- Jeśli twoja szczerość będzie bolała to nie.
- Nic z tego nie będzie. On cie nie kocha Fabienne
- Prosiłam o coś...
- Fabi, a może poznasz kogoś na Florydzie?
- Wątpię... Zawsze koło ciebie kręci się mnóstwo facetów - zaśmiałam się
- Koło Ciebie tak samo
- Bo ja stoję koło ciebie - razem się zaśmiałyśmy.
Nagle naszą rozmowę przerwał odgłos mojego
telefonu. Momentalnie odebrałam nawet nie patrząc na
nazwę kontaktu. Podejrzewałam, że dzwonił Conrad. Zmarszczyłam brwi.
-Halo? ... Halo? ... - cisza
-Kto to?- zapytała Olivia
-Nie wiem, pomyłka - mruknęłam
rozłączając się.
Byłam
zawiedziona, że to nie
ten kogo się spodziewałam. Chwilę później telefon znów
zadzwonił i ponownie odebrałam. To samo. Kolejny głuchy telefon.W mojej
głowie zaświeciła się lampka, że dzwoni ten psychopata. Cały czas do
mnie pisze, zostawia w moim domu kwiaty. Ale nigdy nic innego.
-Wszystko w porządku? - zapytała.
Musiałam
przyznać, że ta
sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi. Telefon nie przestawał
dzwonić ale po drugiej stronie nikt się nie odzywał. Ze zdenerwowania
wyłączyłam telefon najwyraźniej nie wiedząc co dalej zrobić. Myślałyśmy,
że to się skończy,
jednak po około pięciu minutach zadzwonił telefon znajdujący się
w naszym pokoju. Momentalnie wymieniłyśmy się spojrzeniami. Przez
chwilę siedziałyśmy jak sparaliżowane nie bardzo wiedząc jak
postąpić. Zawsze mogłyśmy się mylić i to mogła być faktycznie jakaś
głupia zabawa dzieciaków.
Moja przyjaciółka widocznie znudzona całą tą
sytuacją podniosła słuchawkę.
-Halo? - wyraźnie słyszałam jak jej
głos zadrżał gdy wypowiedziała to słowo.
Chwilę się nie odzywała dlatego
przez myśl mi przeszło, że to może jej brat albo Max.
-Słucham?
Gdy powtórzyła od razu przymknęłam
powieki i usiadłam na swoim łóżku.
-Słuchaj, jeszcze raz tu zadzwonisz a
się z tobą rozprawię - warknęła Olivia i odłożyła
słuchawkę z hukiem.
Spojrzałam na dziewczynę z
przerażeniem.
-Spokojnie, to zapewne jakiś kretyn
się nudzi - westchnęła podnosząc się z łóżka i kierując się
do łazienki.
Chciałam wierzyć w jej słowa, jednak
życie nauczyło mnie, że wszystko co cię niepokoi ma jakieś
uzasadnienie. Ta sytuacja miała. I to bardzo dobre uzasadnienie w
postaci psychopaty.
Zapadła noc. Przewracałam się z boku
na bok nie mogąc zasnąć a gdy w końcu mi się to udało,
obudziłam się od razu po godzinie. Nigdy nie lubiłam spać w sama, miałam wrażenie, że nie jestem wtedy bezpieczna. Przetarłam
dłonią oczy zła sama na siebie, że nie mogę chociaż raz się
uspokoić i odpocząć od tej całej sytuacji i od czarnych myśli.
Wtem do moich uszu dobiegł odgłos pukania. Momentalnie obleciał mnie strach.
Uznałam, że jeśli nie będę się ruszać ani wydawać żadnych
dźwięków obecności, intruz odpuści i odejdzie. Bałam się,
zwłaszcza, że nie było przy mnie Olivii ani Ashley. Nie miałam jak zadzwonić do niej bo zostawiłam telefon u niej w domu.
Odetchnęłam powoli licząc do
dziesięciu. Ostatnio przyjęłam tę metodę jako mój sposób na
uspokojenie się. Gdy doszłam do dziesięciu, pukanie ustało. Najciszej jak tylko mogłam wstałam z
łóżka i na palcach udałam się do drzwi. Otwierając drzwi rozejrzałam się
ostrożnie po zupełnie pustym korytarzu. Ktokolwiek to był umiał
się szybko przemieszczać. Zamknęłam drzwi na zamek. Wróciłam do pokoju. W tamtej chwili mogłam
śmiało powiedzieć, że serce stanęło mi z przerażenia. Nie
byłam sama. Ktoś był w moim domu. Zostało mi jedno. Uciekać.
Ruszyłam
biegiem do drzwi wejściowych i otworzyłam je. Zaczęłam biec po
schodach w dół uważnie
nasłuchując mojego prześladowcę. Nie myliłam się, biegł za
mną. Byłam zbyt przerażona by się odwrócić, mogło to też
zaognić całą sytuację. Mogłam śmiało wywnioskować iż
napastnikiem był mężczyzna. Nagle mój prześladowca złapał mnie za rękę
pchną mnie na ścianę i przygwoździł swoim ciałem. Zasłonił moje usta
ręką. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy która była zakryta szalikiem.
Myślałam, że moje stanie mi serce byłam przerażona.
-
Moja kochana Fabienne - powiedział ochrypłym głosem - w końcu się
widzimy. Nie mogłem się doczekać tej chwili, już niedługo będziemy
razem. - wyszeptał do mojego ucha - Udanych wakacji kochanie. Pamiętaj,
że masz być grzeczna, ja wszystko widzę. - pocałował mnie po czym mnie
puścił i uciekł.
Stałam
przerażona na korytarzu, nadal oparta o ścianę i bałam się zrobić
jakikolwiek ruch. Dopiero po chwili, kiedy pierwsze przerażenie minęło
pobiegłam do mieszkania. Zakluczyłam drzwi na wszystkie zamki i oparłam
się o nie.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się jak oparzona z podłogi. Musiałam zasnąć, nawet nie wiedziałam kiedy. Spojrzałam na zegar wiszący w przedpokoju 4:30. Wstałam z podłogi i zaglądając przez judasz zobaczyłam stojące tam Ashley i Olivię. Otworzyłam im drzwi i wpuściłam do środka. Spojrzały na mnie jak na przybysza z innej planety.
- Fabienne co się stało? - zapytała przerażona Olivia
- Nic - odpowiedziałam
- Fabi powiedz nam, wyglądasz jak wystraszony wypłosz. Znowu miałam atak lęków?
-
W nocy ktoś był w moim domu... Tak mi się wydawało. - skłamałam -
Poszłam sprawdzić wszystkie pomieszczenia i zamknęłam drzwi na wszystkie
zamki... Musiałam zasnąć tutaj na podłodze...
- Fabi weź spakuj leki - powiedziała Ashley - martwię się o ciebie. Może nie pojedziemy...
- NIE! - krzyknęłam - Jedziemy, to mają być najlepsze wakacje.
Świetny blog i ciekawa fabuła ;) Będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńdziękuję i tak, będzie. Jest w trakcie poprawek ;)
UsuńŚwietnie :)
Usuń