czwartek, 8 czerwca 2017

4.1

Podróż minęła dosyć spokojnie. Zdążyłam się już trochę uspokoić, waleriana którą miała przy sobie Ashley również miała w tym swój wkład. Dziewczyny były podekscytowane tym wyjazdem a najbardziej Olivia. Nie chciałam im psuć wyjazdu, nie chciałam też psuć go sobie. Chciałam odpocząć po wydarzeniach które w ostatnich miesiącach miały miejsce. Śmierć dziadka, wyjazd Briana, stalker. Byłam zmęczona i chciałam spokoju. Odpoczynku.
- Laski czujecie to? - zachwycała się Ashley - Słońce, plaża, tysiące gorących chłopaków... Dla was... - dodała lekko zrezygnowana, jednak po chwili zaczęła się śmiać
- Dobra, zamawiamy taksówkę i jedziemy do hotelu. Tam się rozpakujemy, umyjemy i wychodzimy na miasto. Zjemy coś w centrum. Okey?
- Widzę, że Olivia już nam cały wyjazd zaplanowała. - Ashley się zaśmiała
- Kochanie  gdyby nie ja to, nadal byłybyśmy w Nowym Jorku na lotnisku.

Zrobiłyśmy tak jak powiedziała Olivia. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do naszego hotelu.  Po odebraniu kluczy dziewczyny weszły do windy z bagażami a ja poszłam do pokoju po schodach. Nasz pokój znajdował się na 4 piętrze. Nie czułam jednak zmęczenia. Jeśli człowiek chodzi cały czas schodami, nawet na wyższe piętra niż 4, to jest w stanie się przyzwyczaić. Kiedy dotarłam na nasze piętro, zobaczyłam jak dziewczyny siedzą pod drzwiami. Spojrzałam na nie pytającym wzrokiem, na co one wskazały głowami na moją rękę. No tak, w ręku trzymałam klucze. Zapomniałam je im oddać.
Pokój był cudowny, duży, kolorowy z wielkim balkonem. Widząc, że dziewczyny jeszcze podziwiają nasze luksusy, przecisnęłam się przez nie  i skoczyłam na najlepsze łóżko, krzycząc "moje!" Dziewczyny widząc mnie zaczęły się śmiać i skoczyły na mnie bijąc poduszkami gdzie tylko można. Takie momenty lubię najbardziej. Kiedy zapominamy ile mamy lat i zachowujemy się jak dzieci. Po chwili kończąc naszą małą wojnę na poduszki zrobiłyśmy sobie pamiątkowe selfie. Poleżałyśmy jeszcze chwilę, po czym każda z nas poszła się umyć. Tak zarządziła Olivia.

- Laaaaski - zaczęła Oli - a może pójdziemy wieczorem na imprezę do jakiegoś klubu? 
- No nie wiem - odparła Ash - jestem lekko za stara na takie kluby...
- Ja mogę iść - odezwałam się
- No widzisz? Nasza mała smutnica chce iść, a ty marudzisz... Serio się starzejesz Ashley
- Dobra. Idziemy! Pokażę wam dzieciaki jak się bawią starzy - pogroziła nam palcem.

~*~

- Nie czuję się w tym - powiedziałam wychodząc z łazienki - Poza tym.. To chyba za odważnie jak na pierwsze wyjście...
- Fabienne nie udawaj takiej świętej - powiedziała Olivia - Chcesz się dobrze bawić?
- No tak...
Miałam na sobie ubrania które dała mi Ashley. Czarną, świecącą spódnicę która sięgała mi ledwo co za pośladki, bluzkę na ramiączkach sięgającą do pępka z wielkim dekoltem i czarne szpilki. 
- Dobrze wyglądasz - skwitowała Ashley 
- Ale nie czuję się w tym dobrze. Nie lubię kiedy widać mi tak dużo.
- To ubierz worek na ziemniaki - powiedziała z wyrzutem - A to? - wyjęła z szafy sukienkę. 
Trzymała w rękach złotą sukienkę z cekinami. Wzięłam ją i poszłam przymierzyć. Była trochę za duża w cyckach, ale nie było to aż tak widoczne. Długością sięgała jakieś 5 cm przed kolano. Na dole była lekko rozkloszowana. Założyłam czarne szpilki które kupiłam przed przyjazdem tutaj, pomalowałam się i wyszłam z łazienki z uśmiechem.
- Czuję się w tym dobrze! - zawołałam pokazując się dziewczynom - I jak? - obróciłam sie kilka razy 
- Gdybym była facetem... To bym cię przeleciała - skwitowała mój strój Olivia 
- Ja zrobię to będąc kobietą. Dobra teraz ja idę się wyszykować. Też chcę tak seksownie wyglądać - pokazała nam język biegnąc do łazienki 
- Ashley! Ty masz już prawie męża! - zawołałam za nią 
- Przecież Brian to moje kochanie najdroższe. Ale zabawić też się mogę.

 Po przygotowaniach wyglądałyśmy jak milion dolarów, Olivia długonoga brunetka i Ashley z loczkami za ramiona w obcisłej sukience i ja słodka blondi. Olivia zamknęła drzwi i razem z Ashley poszły w stronę windy, a ja w stronę schodów. Przyznam, że schodzenie po schodach w szpilkach to niezbyt dobry pomysł. Wskoczyłyśmy do taxi i poprosiłyśmy o podwiezienie do najlepszego klubu. Taxiarz zerkał na nas i aż ślinka leciała mu na nasz widok. Taksówkarz zawiózł nas do klubu u nazwie "E11Even Miami". Kiedy weszłam do lokalu, chciałam się odwrócić i iść. W sumie zrobiłam to, ale Ashley mnie powstrzymała. Wrzasnęła mi coś do ucha, ale nie byłam w stanie nic usłyszeć.
W klubie nie było jeszcze zbyt dużo osób, dopiero zaczynali się schodzić, więc postanowiłyśmy wypić po drinku i poobserwować co dzieje się dookoła. Musiałam wypić trochę więcej, żeby przyzwycaić się do tego miejsca. Pomimo że jestem dorosła, byłam w takim miejscu pierwszy raz. Zawsze wolałam domówki w gronie przyjaciół. 
Oczywiście bardzo szybko zaczęli kręcić się wokół nas faceci proponując kolejne drinki, ale udawałyśmy niedostępne. Po kilku drinkach postanowiłyśmy ruszyć na parkiet. Muzyka była bardzo fajna, świetnie się nam tańczyło, no może było trochę za ciepło. W pewnym momencie Olivia podeszła bliżej mnie i zaczęła tańczyć bardzo zmysłowo. Nie zastanawiając się długo zbliżyłam się do niej i zaczęłam się o nią ocierać. Widziałam jak wszyscy wokół patrzą na nas z ogromną ochotą. Olivia złapała mnie za tyłeczek, nie protestowałam. W tym momencie podeszło do nas dwóch wysokich brunetów, spojrzałam pytającą na Olivię, mrugnęła okiem, to pora żeby potańczyć z facetem. Jeden podszedł do mnie od tyłu i mocno chwycił moje biodra, przyciągnął do siebie, poczułam, że w spodniach ma dosyć poważny ładunek. Odwróciłam się w jego stronę, ale patrząc na jego twarz uciekłam jak najszybciej. Miał taki sam wzrok jak mój prześladowca. Znalazłam tylne wyjście z klubu które prowadziło na palarnię. Otworzyłam drzwi i oparłam się o nie. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Po chwili drzwi się ponownie otworzyły i zobaczyłam Ashley. Bez Olivii, zapewne nie popuściła i nadal tańczyła z tym chłopakiem. Martwiłam się o nią. 

- Masz papierosa? - zapytałam jakiegoś chłopaka, wyjął jednego z paczki i dał mi. - Dziękuję 
- Fabi od kiedy ty palisz? - zlustrowała mnie wzrokiem 
- Nie palę - zaciągnęłam się - czasami tylko mi się zdarzy... 
- Kto cię nauczył? 
- Brian - odpowiedziałam - ale nie mów mu, że wiesz. Powiedział, że jak wróci to mnie zabije jak się dowie, że wypaplałam 
- Zabiję tego mojego męża... Czemu uciekłaś? - spytała z troską w głosie
- Nie wiem... Przestraszyłam się tego faceta. Miał dziwne oczy - popatrzyłam na nią 
- Ohh Fabienne.. Jesteś tutaj z nami. Nic ci nie grozi póki jesteś koło mnie. Daj bucha - wyrwała mi papierosa 
- Przepraszam. Nie chcę wam psuć wyjazdu
- Nie psujesz nam go. Ej widzisz tego kolesia który stoi koło śmietnika? - powiedziała mi do ucha
- Gdzie? - zaczęłam się rozglądać i szukać śmietnika przy którym stał ten chłopak
- Mistrzem konspiracji to ty nie jesteś - zaśmiała się 
- Ten blondynek koło murzyna. Nasz sąsiad z hotelu - wyszczerzyła zęby - chyba mu się spodobałaś
- Chyba nie - powiedziałam kręcąc przecząco głową 
- Przekonamy się. Chodź - pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy w stronę chłopaków. 
- Nie! Ja nie wiem co mam robić! 
- Uśmiechaj się zrzędo - zaśmiała się

Przy śmietniku stało dwóch chłopaków. Jeden z nich był Afroamerykaninem, a drugi był jasnej karnacji. Kiedy zauważyli, że idziemy w ich stronę uśmiechnęli się do siebie i powiedzieli coś do siebie po cichu. 

- Cześć chłopaki - powiedziała Ashley - my chyba mieszkamy w jednym hotelu. 
- No tak się składa, że jesteśmy sąsiadami. Mam na imię John, to Justin a w środku jest nasz kolega Ryan
- Ja jestem Ashley, a to moja prawie szwagierka Fabienne - pociągnęła mnie za rękę.
- A twoja szwagierka umie mówić? - zapytał Justin przyglądając mi się od góry do dołu 
- Czasami wolałabym nie umieć - powiedziałam lekko zawstydzona 
- Widziałem jak wywijałaś na parkiecie z tą trzecią. Muszę ją poznać - powiedział Justin
- Stary taka petarda z niej, że chuj - zawtórował mu John 

- Chodź Ash, pójdziemy trochę potańczyć - pociągnęłam ją za rękę idąc w stronę wejścia do klubu 
- Fabi nie bądź smutna... To gnoje zwykłe 
- Ale ja nie jestem smutna - uśmiechnęłam się do niej - Chcę się zabawić. Zero zahamowań! 
- Dziewczyno zmieniasz się na lepsze! 

~*~
Do domu wróciłyśmy około 4 nad ranem. Na szczęście udało nam się znaleźć Olivię, która otoczona wianuszkiem chłopaków piła drinki. O dziwo poszła z nami do hotelu bez żadnych cyrków. Była zbyt pijana żeby cokolwiek mówić, a nawet i robić. Z Ashley położyłam ją na łóżku i zostawiłyśmy jej miskę gdyby rano chciało jej się wymiotować. Wyciągnęłam z torebki telefon i paczkę papierosów. Powiedziałam Ashley, że idę zapalić na restauracyjny taras. Pokiwała głową i poszła się umyć. 
Siedziałam przy jednym ze stolików i patrzyłam w gwiazdy. Po moich policzkach płynęło mi kilka łez. Miałam mnóstwo smsów. Pisał, że mnie zabije, że jestem dziwką, nie dożyję następnego dnia, potem smsy z przeprosinami, że mam się go nie bać. A potem znowu, że pożałuję, że będę cierpieć i tak w kółko.  Poza tym było mi smutno z powodu tych chłopaków. Myślałam, że serio wpadłam któremuś w oko. Ale im bardziej podobała się Olivia. Zresztą co się dziwić. Piękne długie nogi, figura modelki. A ja? Taka szara mysz. 
- Czemu płaczesz? - usłyszałam za sobą męski głos. 
Odwróciłam się przestraszona. 
- Wyluzuj. Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. Dlaczego tak szybko uciekłaś? - usiadł koło mnie
- Poszłam tam się pobawić. A nie urządzać sobie pogawędki z nieznajomymi - wytarłam łzy 
- Nieznajomym? Jesteśmy sąsiadami i znasz moje imię, a ja znam twoje. Trochę się już znamy - zaśmiał się 
- Ta rozmowa nie ma sensu. - też się zaśmiałam - Idę już spać. Jestem mocno zmęczona. Dobranoc
- Czekaj, ja też już idę. 
- Ale nawet nie zapaliłeś - pokazałam ręką na papierosy 
- Zawsze czepiasz się szczegółów? 
- Ashley mówi na mnie zrzęda... Więc chyba tak - zaśmiałam się nieśmiało 

Mój telefon zawibrował. 
- Chodź zapalimy i pójdziemy razem - pociągnął mnie w stronę tarasu 
- Mogę o coś zapytać? 
- Jasne - powiedział zaciągając się dymem papierosowym 
- Dlaczego jesteś trzeźwy? - popatrzyłam na niego, a on prawie nie udusił się dymem 
- A powinienem być pijanym? 
- Nie, po prostu... jestem ciekawa. Zazwyczaj ludzie wyglądający jak ty lubią mocno imprezować. 
- A jak ja wyglądam? 
- No tak inaczej... Okey, przepraszam. Nie było pytania. 
- Oj Fabienne - śmiał się, super zrobiłam z siebie idiotę. - Chodź już 

- Nie jedziesz windą? - zapytał patrząc jak idę w stronę schodów 
- Boję się małych ciasnych pomieszczeń. Wolę iść. 
- Dziwak - powiedział i wszedł do windy. 

Stałam na schodach, a z każdą sekundą łzy kapały mi coraz mocniej. Kiedy winda pojechała w górę usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Chłopak który pracował w recepcji podszedł do mnie pytając czy wszystko dobrze, pokiwałam głową na "tak" i poszłam do pokoju. Będąc na swoim piętrze ledwo widziałam jak idę. Łzy zamazywały mi drogę do pokoju. Nareszcie kiedy stanęłam koło moich drzwi i chciałam nacisnąć na klamkę, drzwi z naprzeciwka się otworzyły. Stał w nich John
- Fabienne? Co się stało? Dlaczego płaczesz? Ktoś zrobił ci krzywdę. - zaczął dopytywać 
- Nie - wytarłam oczy - Jestem pijana i przy tym trochę płaczliwa. Dobranoc - spojrzałam na niego blado się uśmiechając. 
Zamknęłam drzwi. Kolejna wibracja. 

Od: nieznany 
Odpierdol się od tych chłopaków ale pożałujesz suko! Jesteś tylko moja, tylko ze mną masz prawo rozmawiać i tylko na mnie patrzeć. Jeśli jeszcze raz taka sytuacja się powtórzy to cię zabiję rozumiesz? I nikt nie będzie w stanie cię uratować. I DO KURWY NĘDZY PRZESTAŃ MNIE OLEWAĆ! 

- Pieprzyć was wszystkich! - krzyknęłam rzucając telefonem o ścianę i opadłam bezwładnie na łóżko.
Na szczęście nie obudziłam dziewczyn. 


- Boże jak mnie boli łeb - od rana w naszym pokoju było słychać jęki Olivii
- Mogłaś tyle nie pić - powiedziałam do przyjaciółki
- Idziemy na śniadanie? - zapytała Ashley
- Wy idźcie dziewczyny, ja jeszcze trochę poumieram. Przynieście mi coś na wynos - zaśmiałyśmy się z Ashley do siebie

- Fabienne co się dzieje? - Ashley zmieniła ton głosu kiedy zamknęła drzwi. Odwróciłam wzrok - Rozwaliłaś telefon.
- Wzięłam tabletki Ashley. Już będzie dobrze, obiecuję.
- Ale na litość boską co się dzieje z tobą? Najpierw śpisz pod drzwiami swojego mieszkania, potem wypijasz mi całą walerianę, nie zabierasz nigdzie telefonu a potem go rozwalasz. Jesteśmy prawie rodziną. To nie jest fair, powinnaś mi powiedzieć jeśli coś cię gryzie. Fabienne!
- To jest nie fair? Ja powinnam powiedzieć? A co z tobą?! Kiedy ty zamierzasz mi coś powiedzieć. I nie tylko mi Ashley. - wybuchłam - Czemu nie powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży?
- Boże... Fabienne, co ty mówisz? Skąd wiesz?
- Olivia widziała cię jak wychodziłaś z kliniki ginekologicznej. I zgadzałoby się z wyjazdem Briana.
- Tak, ja i Brian spodziewamy się dziecka. Jestem w 3 miesiącu ciąży. A czemu nie powiedziałam? Sama nie wiem. Chciałam żeby on się pierwszy dowiedział. Przepraszam Fabi...
- W porządku, u mnie też jest okey. Ostatnio mój nastrój się pogarsza ale biorę leki także powinno być coraz lepiej. A telefon rozwaliłam bo... cały czas mi wibrował.
- Cześć laski! - usłyszałyśmy za sobą głos Johna
- Cześć - odpowiedziałam lekko się uśmiechając 
- Ashley możemy porozmawiać? 
- Jasne coś się stało? 
- Nie nic. Chodzi o wczorajszą imprezę. Ale na osobności- spojrzał na mnie
- Spokojnie, ja idę schodami. Do zobaczenia na dole

^W windzie^

- Co się stało John? - zapytała Ashley wciskając odpowiedni guzik
- Chodzi o Fabienne. Wczoraj jak wyszedłem zapalić na taras widziałem ją jak wracała do pokoju. Wyglądała jak potwór, cały rozmazany makijaż i ryczała jak bóbr. Potem powiedziałem o tym Justinowi, on powiedział, że też widział jak płakała. Potem trochę gadali i jak się rozstawali na schodach Justin powiedział, że jest dziwakiem. Chyba niezbyt ją lubi. CO jej jest? Ona jest taka zawsze? Czy może była pijana? Nawet jak do nas podeszłyście. Machała nie wiadomo gdzie i do kogo. Potem do nas, zamiast normalnie się przywitać...
- John... - zaczęła Ash, ale John jej przerwał 
- Chodzi o to, że ty taka pogodna, uśmiechnięta dziewczyna. Ta Olivia też taka żywiołowa, a Fabienne taka... taka...
- Nie pasująca do nas? - dokończyła za niego 
- Dokładnie
- John... Fabienne to Fabienne. Jest super dziewczyną, ale faktycznie dziwną. Dużo ludzi ucieka od niej nie próbując nawet poznać. Widzą jej dziwne zachowania i uciekają. Ona stara się to w sobie zmienić. 
- Ona jest jakaś psychiczna czy co? - zaśmiał się lekceważąco 
- Tak. - spojrzała na niego poważnie, a on jak ostatni kretyn - To wszystko to również wina leków które bierze. Powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu nie wygadasz. To jest jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic w naszym życiu i życiu jej rodziny. 
- Spoko, obiecuję, że nikomu nie powiem. 
- Fabienne od gimnazjum choruje na depresje, ma napady lękowe, problemy emocjonalne. Stara się z tym walczyć. Ma za sobą kilka prób samobójczych. A jej brat, mój narzeczony, siedzi w Afganistanie i nie mamy z nim żadnego kontaktu. Moje dziecko może nie mieć ojca - miała łzy w oczach kiedy złapała się za brzuch - Więc nie dziwię się, że powoli idzie na dno... 
- Kurwa...

Drzwi do windy się otworzyły, a Ashley podeszła do stojącej w pobliżu Fabienne. Objęła ją i poszły w stronę restauracji.

wtorek, 17 stycznia 2017

3

Kwiaty które dostałam od tego człowieka znalazły się w koszu na śmieci. Nie chcę od niego niczego. Oprócz świętego spokoju. Usiadłam na krześle i popatrzyłam w krajobraz za oknem. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, podskoczyłam ze strachu, drżącymi rękami wzięłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
 
- Mama? - spytałam sama siebie zdziwiona - Halo? - odebrałam
- Cześć Fabi, co u ciebie słychać?
- Cześć mamo, u mnie wszystko dobrze, a co u Ciebie?
- Ciągle praca i praca. Córcia weszłam dzisiaj na twój dziennik elektroniczny. Czemu nie jesteś dzisiaj w szkole?
- Ummm... - zaczęłam - Dostałam dzisiaj miesiączkę i źle się czułam
- Fabienne, wszystko u ciebie w porządku? Masz dziwny głos
- Tak mamo, jest okey. Tylko tęsknię za wami - głos mi się łamał
- Ja też za wami tęsknię - wyczułam, że się uśmiecha - Postaram się niedługo przyjechać do domu.
- Mamo mam pytanie...
- Co? Już nie masz pieniędzy? - zaśmiała się
- Nie mamuś, mam pieniądze. Ale... Mogłabym pojechać z Olivią i Ashley na wakacje na kilka dni?
- Z Ashley? - zapytała zdziwiona
- Wczoraj z dziewczynami zrobiłyśmy sobie babski wieczór i...
- I dlatego dzisiaj nie poszłaś do szkoły?
- Poniekąd... To jak mogę?
- Jesteś dorosła, oceny w szkole masz znakomite, prawie 100% frekwencji na zajęciach... - mama zaczęła wyliczać - Więc możecie jechać. A dokąd?
- Jeju dzięki  mamo! - na mojej twarzy pojawił się uśmiech  - Floryda.
- Kochanie muszę już kończyć. Mam ważny telefon. Odezwę się później.
- Mamo! - krzyknęłam zanim się rozłączyła - Kocham Cię
- Ja ciebie też Fabi.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Byłam zadowolona z telefonu od mamy. Ona w przeciwieństwie do taty martwi się o mnie. Dzwoni co jakiś czas i pyta czy wszystko w porządku w domu i u mnie. Na okrągło śledzi moje wyniki w szkole, wysyła mi prezenty z Europy. Ale nie robi nic żeby spędzić ze mną więcej czasu. Chociaż pociesza mnie fakt, że jest lepsza od ojca. Pamiętam jak trzy lata temu byłam w szpitalu. Byłam w śpiączce kilka dni. Kiedy się obudziłam koło mojego łóżka oprócz Olivii i Briana siedziała mama. Byłam zdziwiona , że przyleciała do Nowego Jorku. Do mnie. Brat potem opowiadał mi, że jak tylko zadzwonili do niej ze szpitala z wiadomością co się stało, mama zrezygnowała z kilku bardzo ważnych spotkań i przyleciała do mnie. Ojciec nawet nie zainteresował się moim zdrowiem. Jak zawsze, miał to gdzieś. Cieszy mnie też to, że mama lubi Olivię, mój ojciec jej nienawidzi. Uważa, że Olivia nie jest odpowiednim towarzystwem dla mnie. Ciocia Sara była opiekunką moją i Briana. Kiedy rodzice pracowali w Ameryce często przesiadywali do późna w firmie. Ciocia Sara nie mogła z nami siedzieć całą noc, ponieważ sama miała rodzinę i małe dzieci. Dlatego często zabierała nas do siebie do domu, albo przyprowadzała swoje dzieci do nas. Tym sposobem poznałam Olivię. Znamy się od dziecka i wiemy o sobie wszystko. Była ze mną zawsze kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Ona, Brian i Ashley. 
Pomysł wyjazdu na Florydę narodził się wczoraj wieczorem. Ja i Ashley byłyśmy bardzo chętne na wyjazd, natomiast Olivia niezbyt. Chodziło jej o to, że nie ma pieniędzy na wyjazd. Po śmierci mojej siostry, ciocia Sara zrezygnowała z dalszej opieki nad dziećmi. Założyła mały osiedlowy sklepik, który nie przynosił zbyt wielkich zysków. Na dodatek jej ojciec kilka lat temu stracił pracę i od tego czasu cały czas pije. Ja dzięki pieniądzom moich rodziców mogłam sobie pozwolić na wyjazdy za granicę, zawsze zabierałam ze sobą Oli. Jesteśmy jak siostry i nie jest dla mnie problemem zapłacenie również za nią. 

- Fabi, czemu nie zrobiłaś nic na obiad? - moje zamyślania przerwał głos mojej przyjaciółki 
- Przecież niedawno zjadłaś śniadanie - spojrzałam na nią 
- Kićka spójrz na zegarek. Jest po 14. Zawsze po 14 jem obiad. 
- Jeju przepraszam... Zasiedziałam się i straciłam rachubę czasu...
- Okey Fabienne. Ja i tak zaraz muszę wracać do domu. Fabi, ja nie jadę z wami na Florydę 
- Dlaczego?! - spojrzałam na nią 
- Alan cały czas choruje, mama nie ma teraz pieniędzy. A nie chcę żebyś znowu płaciła za mnie. 
- Oli daj spokój. Jesteśmy siostrami. Bez ciebie nigdzie nie pojadę. 
- Tylko twoi rodzice będą znowu gadać... 
- Dzisiaj dzwoniła mama - uśmiechnęłam się - powiedziałam jej o naszym pomyśle. Od razu zapytała czy jadę z tobą i Ashley. Moja mama cię lubi, a moim ojcem się nie przejmuj. Jedziesz i koniec dyskusji. 
- Ale... 
- Olivio Claro Brown! - krzyknęłam - Za 2 dni jedziemy na tydzień na Florydę na super wakacje! Idź do domu i zacznij się pakować!  
- Boże! - zrobila zdziwioną minę - Ty umiesz krzyczeć! - zaśmiała się a ja razem z nią - Jesteś najlepszą przyjaciółką Fabi - przytuliła mnie
- Staram się 
- Okey idę do domu, najwyżej spotkamy się później. 

Kiedy Olivia wyszła z mojego domu, zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na swój salon. Wyglądał okropnie, brudne naczynia, pełno okruszków po jedzeniu. Niestety trzeba to wszystko posprzątać. Nienawidzę tego ale nie mam innego wyjścia przecież nie chcę mieszkać na wysypisku śmieci, a mój dom powoli zaczyna owe miejsce przypominać.

Dźwięk sms. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą.

Od: Conrad :3 
Siema ślicznotko ;) 

Do: Conrad :3
Cześć :) 

Od: Conrad :3
Jak zawsze wylewna Fabienne :D Przejdę do sedna sprawy, mam dwa bilety na mecz w sobotę. Idziesz ze mną? 

Do: Conrad :3
W tą sobotę? :( W czwartek jadę z dziewczynami na wakacje :/

Od: Conrad :3 
Ehh no szkoda, pójdę z Angie ;) Do zobaczenia, zadzwonię jeszcze

Do: Conrad :3 
Cześć. 

Od: nieznany 
Nie spotykaj się z nim. Jesteś tylko moja. 


 Rzuciłam telefon na kanapę i zaczęłam sprzątać mieszkanie.



 ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



- Olivia, masz całą szafę ubrań. Wsadź już coś do tej walizki! - krzyknęłam siedząc na łóżku przyjaciółki

Jutro rano mamy samolot na Florydę. Oli ma niecałe siedem godzin żeby się spakować a jest w punkcie wyjścia. Siedzi przodem do szafy i szuka wzrokiem jakiegokolwiek ubrania które nadaje się na wakacje.
- Fabienne nie mam ubrań - powtórzyła po raz setny - pomóż mi. - zaśmiałam się
- Posuń się. - usiadłam koło niej. 
Teraz razem siedziałyśmy przed jej szafą i patrzyłyśmy na nią. 
- Conrad się odezwał? - spojrzała na mnie
- Czy chcę z nim iść na mecz, ale wtedy będę z wami na wakacjach.  Weźmie Angie. 
- Chuj. - skwitowała - Miej wylane na niego. Mam być szczera Fabi? 
- Jeśli twoja szczerość będzie bolała to nie.
- Nic z tego nie będzie. On cie nie kocha Fabienne
- Prosiłam o coś... 
- Fabi, a może poznasz kogoś na Florydzie? 
- Wątpię... Zawsze koło ciebie kręci się mnóstwo facetów - zaśmiałam się 
- Koło Ciebie tak samo 
- Bo ja stoję koło ciebie - razem się zaśmiałyśmy. 

Nagle naszą rozmowę przerwał odgłos mojego telefonu. Momentalnie odebrałam nawet nie patrząc na nazwę kontaktu. Podejrzewałam, że dzwonił Conrad. Zmarszczyłam brwi.
-Halo? ... Halo? ... - cisza
-Kto to?- zapytała Olivia
-Nie wiem, pomyłka - mruknęłam rozłączając się.
Byłam zawiedziona, że to nie ten kogo się spodziewałam. Chwilę później telefon znów zadzwonił i ponownie odebrałam. To samo. Kolejny głuchy telefon.W mojej głowie zaświeciła się lampka, że dzwoni ten psychopata. Cały czas do mnie pisze, zostawia w moim domu kwiaty. Ale nigdy nic innego.
-Wszystko w porządku? - zapytała. 
Musiałam przyznać, że ta sytuacja wyprowadziła mnie z równowagi. Telefon nie przestawał dzwonić ale po drugiej stronie nikt się nie odzywał. Ze zdenerwowania wyłączyłam telefon najwyraźniej nie wiedząc co dalej zrobić. Myślałyśmy, że to się skończy, jednak po około pięciu minutach zadzwonił telefon znajdujący się w naszym pokoju. Momentalnie wymieniłyśmy się spojrzeniami. Przez chwilę siedziałyśmy jak sparaliżowane nie bardzo wiedząc jak postąpić. Zawsze mogłyśmy się mylić i to mogła być faktycznie jakaś głupia zabawa dzieciaków.
Moja przyjaciółka widocznie znudzona całą tą sytuacją podniosła słuchawkę.
-Halo? - wyraźnie słyszałam jak jej głos zadrżał gdy wypowiedziała to słowo.
Chwilę się nie odzywała dlatego przez myśl mi przeszło, że to może jej brat albo Max.
-Słucham?
Gdy powtórzyła od razu przymknęłam powieki i usiadłam na swoim łóżku.
-Słuchaj, jeszcze raz tu zadzwonisz a się z tobą rozprawię - warknęła Olivia i odłożyła słuchawkę z hukiem.
Spojrzałam na dziewczynę z przerażeniem.
-Spokojnie, to zapewne jakiś kretyn się nudzi - westchnęła podnosząc się z łóżka i kierując się do łazienki.
Chciałam wierzyć w jej słowa, jednak życie nauczyło mnie, że wszystko co cię niepokoi ma jakieś uzasadnienie. Ta sytuacja miała. I to bardzo dobre uzasadnienie w postaci psychopaty.

Zapadła noc. Przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć a gdy w końcu mi się to udało, obudziłam się od razu po godzinie. Nigdy nie lubiłam spać w sama, miałam wrażenie, że nie jestem wtedy bezpieczna. Przetarłam dłonią oczy zła sama na siebie, że nie mogę chociaż raz się uspokoić i odpocząć od tej całej sytuacji i od czarnych myśli. Wtem do moich uszu dobiegł odgłos pukania.   Momentalnie obleciał mnie strach. Uznałam, że jeśli nie będę się ruszać ani wydawać żadnych dźwięków obecności, intruz odpuści i odejdzie. Bałam się, zwłaszcza, że nie było przy mnie Olivii ani Ashley. Nie miałam jak zadzwonić do niej bo zostawiłam telefon u niej w domu.
Odetchnęłam powoli licząc do dziesięciu. Ostatnio przyjęłam tę metodę jako mój sposób na uspokojenie się. Gdy doszłam do dziesięciu, pukanie ustało. Najciszej jak tylko mogłam wstałam z łóżka i na palcach udałam się do drzwi. Otwierając drzwi rozejrzałam się ostrożnie po zupełnie pustym korytarzu. Ktokolwiek to był umiał się szybko przemieszczać. Zamknęłam drzwi na zamek. Wróciłam do pokoju. W tamtej chwili mogłam śmiało powiedzieć, że serce stanęło mi z przerażenia. Nie byłam sama. Ktoś był w moim domu.  Zostało mi jedno. Uciekać.
Ruszyłam biegiem do drzwi wejściowych i otworzyłam je. Zaczęłam biec  po schodach w dół uważnie nasłuchując mojego prześladowcę. Nie myliłam się, biegł za mną. Byłam zbyt przerażona by się odwrócić, mogło to też zaognić całą sytuację. Mogłam śmiało wywnioskować iż napastnikiem był mężczyzna. Nagle mój prześladowca złapał mnie za rękę pchną mnie na ścianę i przygwoździł swoim ciałem. Zasłonił moje usta ręką. Nie mogłam ujrzeć jego twarzy która była zakryta szalikiem. Myślałam, że moje stanie mi serce byłam przerażona. 
- Moja kochana Fabienne - powiedział ochrypłym głosem - w końcu się widzimy. Nie mogłem się doczekać tej chwili, już niedługo będziemy razem. - wyszeptał do mojego ucha - Udanych wakacji kochanie. Pamiętaj, że masz być grzeczna, ja wszystko widzę. - pocałował mnie po czym mnie puścił i uciekł. 
Stałam przerażona na korytarzu, nadal oparta o ścianę i bałam się zrobić jakikolwiek ruch. Dopiero po chwili, kiedy pierwsze przerażenie minęło pobiegłam do mieszkania. Zakluczyłam drzwi na wszystkie zamki i oparłam się o nie. 

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się jak oparzona z podłogi. Musiałam zasnąć, nawet nie wiedziałam kiedy. Spojrzałam na zegar wiszący w przedpokoju 4:30. Wstałam z podłogi i zaglądając przez judasz zobaczyłam stojące tam Ashley i Olivię. Otworzyłam im drzwi i wpuściłam do środka. Spojrzały na mnie jak na przybysza z innej planety. 
- Fabienne co się stało? - zapytała przerażona Olivia 
- Nic - odpowiedziałam 
- Fabi powiedz nam, wyglądasz jak wystraszony wypłosz. Znowu miałam atak lęków? 
- W nocy ktoś był w moim domu... Tak mi się wydawało. - skłamałam - Poszłam sprawdzić wszystkie pomieszczenia i zamknęłam drzwi na wszystkie zamki... Musiałam zasnąć tutaj na podłodze...
- Fabi weź spakuj leki - powiedziała Ashley - martwię się o ciebie. Może nie pojedziemy...
- NIE! - krzyknęłam - Jedziemy, to mają być najlepsze wakacje.

środa, 16 listopada 2016

2.

Wróciłam do do­mu przed 13 rzucając ple­cak na podłogę. Cze­kałam na Olivie, ale ona mu­siała zos­tać w szko­le godzinę dłużej, by za­liczyć za­legły spraw­dzian. Weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Byłam wy­kończo­na ilością nauki, ale na całe szczęście niedługo miały się zacząć up­ragnione wa­kac­je. Byłam zmęczona chodzeniem do terapeutki i tymi wszystkimi wiadomościami sms od psychopaty. Pomimo, że od wczoraj jest ze mną Oli, czuję się bar­dzo sa­mot­na. Na dodatek dobijał mnie fakt, że nie mogłam jej nic powiedzieć o psychopacie. Bałam się o nią.
Mój sen nie trwał długo. Po kil­ku mi­nutach obudził mnie dzwo­nek do drzwi. Z wiel­kim tru­dem zeszłam z łóżka i poszłam je ot­worzyć. Olivia z uśmie­chem na twarzy przy­witała mnie, chwaląc się, ze za­liczyła spraw­dzian na 5. Zas­pa­na zap­ro­siłam ją do środ­ka. Poszłyśmy do po­koju i usiadłyśmy na łóżku.

- On znów dziś do mnie coś ga­dał! Zaczy­na mnie to co­raz bar­dziej iry­tować. - wyk­rzyczała Olivia
- Kto ta­ki? - za­pytałam roz­ko­jarzo­na
- Użyj cza­sem narzędzia zwa­nego mózgiem. Kto do mnie cały czas ga­da, a ja udaję, ze go nie słyszę? - Za­pytała dziew­czy­na po­diry­towa­na
- A, Max. Co mówił?
- Myślisz, ze go słuchałam? Nie in­te­resu­je mnie cze­go ten pa­jac ode mnie chce. - Olivia jak zwyk­le uda­wała, że chłopak jej jest obojętny.
- Olivia! On ga­da do ciebie cały czas! Może w końcu byś się zain­te­reso­wała cze­go on od ciebie chce. Z resztą, dla mnie sy­tuac­ja jest jas­na, po­dobasz mu się, po­win­naś z nim być. - dob­rze wie­działam co mówię, znałam Maxa o wiele le­piej niż przy­jaciółka, co także przed nią uk­ry­wałam.
- Proszę cię! Ha, ha, ha! Ja miałabym z nim być? Chy­ba so­bie żar­ty ro­bisz! - Wyk­rzyczała Olivia 
- A cze­mu nie? Prze­cież jest ład­ny, cha­rak­ter też nicze­go so­bie... - usiłowałam prze­konać przy­jaciółkę do chłopa­ka.
- Taa, cha­rak­te­rek to on ma. Cieka­wi mnie ile dziew­czyn już po­leciało na je­go uśmie­szek, a on się ni­mi po pros­tu za­bawił. - po­wie­działa dziew­czy­na myśląc, że zbiła mnie z mojego to­ku myśle­nia
- Nie pot­rzeb­ne go tak od ra­zu osądzasz, nic o nim nie wiesz - war­knęłam
 - A Ty co tak go bro­nisz? Znasz go le­piej niż ja? Nie sądzę. - Olivia była co­raz bar­dziej zde­ner­wo­wana
- Dziew­czy­no! Znam go o wiele le­piej. Przez szes­naście lat pod jed­nym dachem chy­ba można ko­goś wys­tar­czająco poz­nać. Wysłuchi­wanie dzień w dzień 100 opo­wieści na twój te­mat, jak to się nie spoj­rzałaś w je­go stronę ro­bi się po­woli nud­ne. Mój kocha­ny sąsiad z naprzeciwko , jak się za­kocha, to szyb­ko nie od­puści. Je­mu tak strasznie za­leżało, żebyś na ra­zie nie wie­działa, ze jes­teśmy sąsiadami...
- To... to jest twój sąsiad?! - zszo­kowa­na opo­wieścią nie mogła wyk­rztu­sić z siebie słowa
- No tak wyszło. Więc przes­tać mi tu ga­dać, ze chciałby się tyl­ko to­bą za­bawić. On nie jest jak większość twoich byłych. Choć raz w życiu mnie posłuchaj! - liczyłam, że w końcu przemówiłam jej do ro­zumu.
- No ok, następnym ra­zem nie będę uda­wać, że jest dla mnie ni­kim. Wiesz... całkiem przys­tojne­go masz te­go sąsiada. - od­po­wie­działa i obyd­wie zaczęły się śmiać.
- Najprzystojniejszy mężczyzna mieszka pod 12 - zaśmiałam się, poruszając brwiami
- Uuuuu Fabi, muszę go poznać!
- Ma 62 lata i psa o imieniu Dunky - złapałam ją za ramiona uśmiechając się, jej zapał zniknął
- W sam raz dla ciebie - poklepała mnie po ramieniu, a ja zrobiłam usta w podkówkę

Od: nieznany 
Twoja przyjaciółka jest baardzo zabawna. Widzę, że dzisiaj masz lepszy humor ;) 

Przeczytawszy smsa od psychola na mojej twarzy od razu zniknął uśmiech. Myślałam, że moja wczorajsza rozmowa z nim była naprawdę żartem. Zaczynam się go coraz bardziej bać. Pomimo że pisał mi, że mam się go nie bać bo nie zrobi mi żadnej krzywdy, nadal się go obawiam.
- Ziemia do Fabienne Clarke!! - krzyknęła moja przyjaciółka machając mi rękoma przed oczami - Gapisz się w ten telefon jakbyś zobaczyła w nim ducha - zaśmiała się
- Przepraszam Olivia - zablokowałam telefon odstawiając go na stolik - koleżanka pytała czy mam już jakieś informacje na projekt. Musiałam sobie przypomnieć na jaki projekt - skłamałam.
- Dobra, cokolwiek. Spotykasz się dzisiaj z Ashley?
- Tak, dzisiaj wieczorem. Zostajesz z nami?
- Nie Fabienne, wiesz, że ostatnio się pokłóciłyśmy.
- Może najwyższy czas się pogodzić?
- Ona pierwsza ma mnie przeprosić. I tyle w temacie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Od: Ashley :) 
Fabienne, będę za godzinę. Po drodze skoczę do wypożyczalni po jakiś film ;*

Do: Ashley :)
Okey, nie ma problemu, jakaś komedia? Czekam na Ciebie ;*

Od: Ashley :)
Komedia, komedia ;D O to się nie martw, kupię jeszcze jakieś ciastka i popcorn

Do: Ashley :) 
Nie wiem po co Ash. Przecież wiesz, że w moim domu może zabraknąć jedzenia w lodówce, ale ciastek i chipsów nigdy ;D

Od: nieznany
Ciastka i chipsy są nie zdrowe. Powinnaś zacząć odżywiać się zdrowo.

Do: nieznany
Ja ci nie zaglądam do lodówki więc i ty się odczep ode mnie. Jeśli nie dasz mi spokoju, powiem o tym moim rodzicom. 

Od: nieznany
hahaha. Twoi rodzice nie interesują się tobą. Nic z tym nie zrobią.

Do: nieznany
Nie odzywaj się do mnie. Chciałeś mi popsuć humor? Udało ci się. Daj mi święty spokój!!!!!!!!!!!!!

Od: nieznany 
Przepraszam. 

Do: nieznany 
W dupie mam twoje przeprosiny. 

Zablokowałam telefon i rzuciłam go na szafkę nocną. Kim jest ten człowiek żeby mówić takie rzeczy? On nic nie wie. Chciał mi popsuć dzisiejszy wieczór? Udało mu się.

Około 19 usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć myśląc, że przyszła Ashely. Jednak po drogiej stronie zamiast niej zobaczyłam Olivie opierającą się o futrynę drzwi z miną mordercy. Widząc ją zaśmiałam się.
- A co ty tutaj robisz? Zaraz przyjdzie Ashley - uśmiechałam się do niej
- Wiem. Ojciec przyszedł pijany, to wyszłam z domu. Wolę towarzystwo twoje i Ash niż jego. - burknęła - Mogę wejść?
- Jasne, mój dom jest twoim domem - powiedziałam przytulając przyjaciółkę - Robił coś?
- Nie, poszedł od razu spać. Powiedziałam Alanowi, że jakby coś się działo ma dzwonić na policję. Mam żarcie - powiedziała podając mi torbę z zakupami. - Jakaś sałatka, chleb na tosty i soki. Żeby znowu nie było za słodko jak kiedyś - zaśmiała się bez humoru
- Jak wy dbacie o moje zapasy jedzenia. - powiedziawszy to ponownie usłyszałam dzwonek do drzwi - Ashley cześć - przytuliłam ją po czym zabrałam od niej torbę
- Hejka Fabi. Przepraszam za spóźnienie - zaśmiała się - Ooo Olivia... Cześć
- Cześć Ash - powiedziała bez humoru, zrobiło się trochę nieswojo
- To ja pójdę nasypać chipsy do misek, przyniosę szklanki i sałatkę i możemy zaczynać... A wy sobie pogadajcie. - poszłam do kuchni, zahaczając o mój pokój wzięłam swój telefon.
Miałam kilka wiadomości sms od kolegi z klasy i jedną od psychopaty.

od: nieznany
Nie chciałem żeby tak wyszło. Przepraszam. Baw się dobrze, ale uważaj na siebie. Nie pij za dużo.

do: nieznany
Wypiję cysternę wódki. Wal się.

od: nieznany
Uważaj co do mnie mówisz. Swoją drogą lubię jak jesteś taka zadziorna. To gorące ;)

do: nieznany
... bez komentarza.

Zanim zablokowałam telefon, odpisałam jeszcze Mattowi na jego wcześniejsze wiadomości i zablokowałam telefon. Kiedy nasypałam do misek chipsy, poszłam z tacą do salonu. Ash i Olivia rozmawiały w najlepsze. Co oznaczało, że musiały się pogodzić. Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Spotykałyśmy się w trójkę praktycznie codziennie. Ale kiedy Brian wyjechał na ostatnią misję nasz kontakt się urwał. Ashley była przeciwna temu wyjazdowi, zresztą jak my wszyscy. Ale on wcale się nas nie słuchał, uważał, że to jego obowiązek. Potem Olivia z Ash się pokłóciły i tak wszystko się skończyło. Dlatego dzisiaj ten wieczór jest wyjątkowy. Znowu mogę się poczuć tak jak kilka miesięcy temu. Otoczona dwoma najlepszymi przyjaciółkami.

- E laski, to co oglądamy? - Olivia siedziała przed telewizorem trzymając w rękach pudełka z płytami - Horror? Komedia? Dramat? Komedia? Komedia? Komedia?! Serio masz same komedie Fabi?
- Nie podoba ci się coś? - zaśmiałam się
- Czekajcie, Brian ma w pokoju jakieś filmy akcji - Ashley wstała i poszła do pokoju mojego brata
- Ash! - krzyknęłam za nią - I ty jesteś przeciwko mnie?!
- Fabienne, śpimy dzisiaj u ciebie, nie musisz się bać. - odpowiedziała
- Ani dzwonić do mnie w środku nocy żebym przyjechała - dopowiedziała Olivia
- Dziewczyny! Brian zostawił wszystkie części "Gwiezdnych wojen" oglądamy?!
- No raczej, uwielbiam ten film. - rozpromieniłam się

~~~~

- Dobra laski, ja spadam do pracy. Było cudownie, dzięki - powiedziała Ash uśmiechając się do nas
- Nie zostaniesz na śniadaniu? - zapytała Olivia
- Nie zdążę. Zresztą wy chyba też nie, zaraz musicie iść do szkoły
- Ja idę na trzecią lekcję, mam pierwsze dwa wf
- A ja nie idę do szkoły. Robię sobie wagary - zaśmiałam się 
- Wow! - krzyknęła Ashley - Nasza buntowniczka, okey, odezwę się później. Pa - przytuliła nas i wyszła z mojego domu 
- To co Oli? Wspólne śniadanie?
- Teraz moja kolej? 
- Tak. Ja robiłam ostatnio... Ej, wspólne śniadanie... Czy to nie jest romantyczne? 
- Taaa bardzo - odpowiedziała bez emocji 

Dźwięk sms'a. 

od: nieznany 
Też bym chciał zjeść z Tobą romantyczne śniadanie. I proszę skarbie, zapisz sobie mój numer telefonu. 

do: nieznany 
Nie. I nie. I nie. 

od: nieznany 
Trzy razy nie? ;> Widzę, że robiłaś się pyskata 

do: nieznany 
Spadaj. Idę zjeść śniadanie. 

od: nieznany
Smacznego skarbie. 




Na wspólne śniadanie zaserwowała nam ciepłe tosty. Olivia jednak nie miała apetytu. Skarżyła się dodatkowo na ociężały żołądek. W sumie jej się nie dziwiłam. Po tym, co wczoraj wypiła i tak w miarę dobrze funkcjonowała. Udało mi się w nią wcisnąć, tylko jednego tosta oraz gorącą herbatę. Potem odesłałam ją do mojego pokoju, by ucięła sobie dodatkową drzemkę. Kiedy kontrolnie weszłam do pokoju, przyjaciółka grzecznie spała w moim łóżku. Widząc, że mogę ją zostawić samą wzięłam z szafy ubrania i poszłam zrobić jakieś zakupy. Lodówka i zamrażalnik były puste, nie miałam nawet żadnego picia, herbaty i kawy. Musiałam jeszcze odkupić tacie Vallure, bo wczoraj trochę wypiłyśmy. Kiedy wróci wrzeszczałby, że znowu ruszam jego alkohol. 
Ubrałam się i wyszłam z domu, sklep miałam po drugiej stronie ulicy. W supermarkecie kupiłam różne przekąski, picie i kilka innych babskich rzeczy. Wychodząc ze sklepu, nagle poczułam się nieswojo. Tak, jakby ktoś mnie obserwował. Rozejrzałam się na wszystkie strony, jednak nie widziałam nikogo podejrzanego, kogoś kto mógłby się na mnie patrzeć. Poczułam wibrację w kieszeni moich spodni. 

od: nieznany 
Ładnie dzisiaj wyglądasz, skarbie ;)

Zablokowałam telefon i czym prędzej poszłam w stronę  mojego domu. Przeraziłam się kiedy zobaczyłam, że drzwi do mojego mieszkania są otwarte. W pierwszej chwili pomyślałam, że złodzieje włamali się do mojego domu. Ale z drugiej strony, żaden obcy nie wejdzie na klatkę schodową bez zgody ochroniarza i mojej.Stałam tam i bałam się wejść do środka. Odwróciłam się i zapukałam w drzwi mojego sąsiada Maxa. Nie musiałam długo czekać aż ktoś mi otworzy. 
- Hej Fabi - zaśmiał się - przyszłaś pożyczyć cukier? 
- Max, możesz ze mną wejść do mojego domu? 
- Po co? - zrobił zdziwioną minę 
- Przed chwilą poszłam na zakupy, teraz zobaczyłam, że drzwi są otwarte, a zamykałam.
- Może zapomniałaś zamknąć Fabienne - oparł się o futrynę 
- Max zamykałam. Zawsze zamykam, wejdź ze mną. Może tam jest jakiś złodziej - popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem - Boże! - nagle krzyknęłam - W środku śpi Olivia!

 Max popatrzył na mnie jak na idiotkę, westchnął i wszedł ze mną do mojego mieszkania. Obszedł ze mną wszystkie pomieszczenia, łącznie z balkonem, kiedy wiedzieliśmy, że nie ma w środku żadnego złodzieja ani mordercy, zaśmiał się i wyszedł zostawiając mnie samą. Może gdybym nie dostawała tych smsów od tego chłopaka nie spanikowałabym. Ale teraz, kiedy pojawił się w moim życiu zaczynam się znowu bać. Wzięłam torby z zakupami i poszłam do kuchni żeby je rozpakować. Przekraczając próg pomieszczenia zamarłam. Na stole, w wielkim wazonie stał wazon z wielkim bukietem czerwonych róż. Obeszłam stół na około przyglądając się kwiatom. Wibracja telefonu. 

od: nieznany     
Kwiaty cię nie zabiją, nie musisz patrzeć na nie z takim przerażeniem w oczach. 

do: nieznany 
Jak tutaj wszedłeś?

od: nieznany 
Mam swoje sposoby kochanie ;) Już kilka razy cię odwiedziłem 

do: nieznany 
Daj mi spokój. Proszę

od: nieznany 
Nie kochanie. Prawdziwa zabawa zacznie się już niedługo. Teraz nie masz się czego bać

Z trudem przełknęłam ślinę. 
do: nieznany 
Teraz? A potem

od: nieznany 
To zależy skarbie ;) 

do: nieznany
Od czego? 

od: nieznany 
Nie boisz się zostawiać samej Olivii u siebie? 

do: nieznany 
Zapytałam o coś, nie odpowiadaj pytaniem na pytanie

od: nieznany 
Ciekawe co słychać u Briana ;

do: nieznany
Boje się ciebie

od: nieznany
Wiele osób się mnie boi. Napisałem ci, że mnie nie musisz ;) Jesteś moją małą dziewczynką, nie zrobię ci krzywdy. 

do: nieznany  
Kim jesteś? Wiesz o mnie wszystko, ale ja nie wiem nic

od: nieznany 
Dowiesz się w swoim czasie. A teraz odpocznij. Od jutra zaczynamy zabawę. 

do: nieznany 
Jaką zabawę? 

od: nieznany 
Czemu jesteś taka narwana? Mój ojciec zawsze mawiał: 
"Im mniej wiesz dłużej żyjesz" .







Dziękuję wam wszystkim za te miłe komentarze! :)
  To moja motywacja do dalszego pisania